Ach, tak na marginesie podkreślam: jest to tekst wypracowania (opowiadanie z wątkiem miłosnym) pisanego w noc przed oddaniem go do łapek nauczyciela. Jest krótki, niedopracowany, cóż, surowy. Życzę wytrwałości~
Śnieg sypie gęsto, zlepia się w locie, bezlitośnie padając na przechodniów. W oknach domów odbijają się wszechobecne światełka, sygnalizujące zbliżanie się świąt. Wytężmy wzrok- ciemny, skulony kształt przemierzający z pośpiechem ulice. W świetle ulicznych lamp postać przypomina niewielki cień, poruszając się w zawierusze. Przystaje, jakby się nad czymś wahała, po czym wślizguje się do ciemnego gmachu w głębi ulicy. Z poprzecieranej tabliczki przybitej obok porysowanych, dębowych drzwi możemy dowiedzieć się, że w budynku znajduje się liceum publiczne.